Błędy

/
15 Comments
Każdy z nas popełnił w życiu jakiś błąd, a może nawet cały szereg błędów. Każdy z nas czegoś żałował, było mu przykro i chciał to wszystko naprawić. Ja należę niestety do osób, które popełniają ich całkiem sporo, a radzenie sobie z konsekwencjami przychodzi mi zawsze z ogromnym trudem.

Jest środa, ja cierpię na silne przeziębienie i zmagam się z napięciem przedmiesiączkowym. Wmawiam sobie, że mój nastrój wynika tylko i wyłącznie z tych aspektów, chociaż podświadomie wiem, że jest on efektem mojego radzenia sobie z błędami. Które popełniam ciągle - jedne świadomie, inne nieświadomie. Od lat zmagam się z dążeniem do jednej wyznaczonej daty - bo za miesiąc już będzie lepiej, za miesiąc już będzie zajebiście. Ciągle sobie powtarzam takie coś i być może przez to, że odstęp czasu jaki dzieli mnie od mojej 'mety' jest tak odległy, nie widzę tak dokładnie tej poprawy.

Fakt, że widzę te błędy i się do nich przyznaje, wynika z tego, że niestety troszeczkę dorosłam. Gdy miałam 18 czy 19 lat, popełniałam masę błędów i robiłam to w pełni świadomie. Nie obchodziły mnie jednak konsekwencje i to co moje małe przestępstwa przyniosą w przyszłości. Wydawało mi się, że jestem jakąś wersją boga, którego nie dosięgnie karma, bo przecież nie robię nic złego, a jeżeli to co robię jest złe, to dlaczego nie odczuwam żadnego cierpienia w konsekwencji?

Wyniosłam z tego okresu wiele, podobnie zresztą jak z każdego innego. Skoro już w czymś tkwię, coś robię, to niech to nie idzie na marne.

Przyzwyczaiłam się na chwilę obecną do życia z pewnego rodzaju ciężarem. Nauczyłam się stawiać małe kroki, potem większe i w końcu nauczyłam się skakać. Mimo tych +48 kilogramów na moich barkach. Były momenty, że tak przyzwyczaiłam się do tego ciężaru, że o nim zapominałam i traktowałam moje życie po raz kolejny jako  pasmo beki i dobrej zabawy. I na dobrą sprawę tak jest, bo znowu nastają czasy kiedy ciężko powiedzieć mi, że zależy mi na czymś innym niż moje koty, niż moje ogólne samopoczucie i zaspokojenie wszystkich potrzeb fizjologicznych tudzież społecznych, ale ja nie o tym, bo odchodzimy od meritum.

Popełniłam ostatnio jeden dość spory błąd - czemu błąd zapytacie. A no dlatego, bo wiem, że sytuacja ta może mieć duży wpływ (jeżeli już nie miała) na moje przyszłe życie. Popełniłam więc go w pełni świadomie, narażając się na zapewne nieprzyjemne konsekwencje. Odpowiedź na pytanie, dlaczego go popełniłam jest łatwiejsza niż mogłoby się wydawać. Nic tak nie uczy nas jak porażka. Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz. I tak właśnie jest teraz. Znałam swoje wady i swoje złe cechy, wiedziałam że irytowały one bliskich mi ludzi, ale jeśli mam być szczera to nie rozumiałam dlaczego. Musiałam więc doprowadzić siebie i swoje otoczenie do momentu, kiedy inni ludzie zachowują się dokładnie tak samo jak ja w momentach złych. I teraz widzę co tak naprawdę mogło denerwować we mnie moich bliskich. Wiem co było wręcz nieznośne, bo skoro ja ledwo wytrzymuje 5 minut takiego zachowania jakiejś osoby, to dlaczego oczekiwałam, że moje TAKIE SAMO zachowanie pozostanie bez reakcji przez długie tygodnie lub miesiące. Swoją drogą to zabawne, że kiedyś to ja byłam tą wiecznie mówiącą i gadającą, a teraz wole słuchać. Czasami nawet nie słuchać, dla samego słuchania, ale nie mam kompletnie żadnej potrzeby odzywania, a wszelkie przemyślenia zostawiam dla siebie, bo co to kogo interesuje.

Czy dążenie do sukcesu oznacza naprawianie swoich błędów? Myślę, że tak, ale ważniejsze jest wyciąganie prawidłowych wniosków z nich. Bo niestety czasami błędu nie da się naprawić i już zawsze będzie w naszej świadomości, dlatego należy wycisnąć z niego co tylko się da, żeby można było postawić go jako plus naszego życia, a nie minus.
To działa bardzo prosto, a daje duże lepsze spojrzenie na nasze życie. Ja jestem żywym przykładem na to, że użalanie się nad sobą to droga ku....porażce. Dopiero gdy wyparłam się tego, zaczęło mi żyć się po prostu lepiej. Zawsze stosowałam te zasadę w związkach. Pierwszy mi nie wyszedł i wiedziałam dlaczego, dlatego w drugim zminimalizowałam szanse na popełnienie znów tego samego błędu. Drugi mi nie wyszedł i też wiedziałam dlaczego, dlatego w trzecim zminimalizowałam błędy z pierwszego i drugiego związku. Trzeci mi nie wyszedł, więc miałam dodatkową lekcję do przerobienia i to właśnie zrobiłam. Byłam na tyle głupia, że umiałam zastosować zasadę nauki z błędów tylko w przypadku związków, a nie całego życia. A teraz stosuję ją niemal za każdym razem.
A jak nie wierzysz w to, że to działa to zastanów się - poszedłeś na sprawdzian z matematyki bez nauki i dostałeś jedynkę. Popełniłeś błąd. Wiesz, że następnym razem jak pójdziesz nienauczony to znów dostaniesz jedynkę. To od Ciebie zależy czy będziesz powielać ten błąd, czy go unikniesz.
Jak wiesz, że ktoś źle reaguje na telefon od Ciebie, chociaż zależy Ci na tej osobie - nie dzwoń. Nie pisz. Jak wiesz, że po burakach masz biegunkę - nie jedz ich. Jak wiesz, że po alkoholu zamieniasz się w dziwkę, a tego nie chcesz (tu jest sprawa dużo obszerniejsza, bo z moich obserwacji wynika, że każda kobieta musi przeżyć przynajmniej kilka bitch-party) - nie pij.

I na tym zakończę moją 'wyższą' notkę, która jest zapewne efektem mojego bardzo ciężkiego pms'a, a katar utrudnia dopływ tlenu do każdej z moich komórek, co wiąże się z niedotlenieniem mózgu, który przechodzi niespodziewanie ze stanu euforii w stan depresji.





























You may also like

15 komentarzy:

  1. Dobra dupa na samym dole po prawej, kto to?

    Pozdrawiam, Zdzisław

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Cię za zdjęcia Pogo! Ej i nie tylko! Jesteś genialna, kocham czytac Twoje notki, poza tym wszystkie jesteście śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. WYJDŹ ZA MNIE <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle najlepsza. :( Trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudna notka. <3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna notka Insik <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Skąd wiesz, że część Twojej rodziny stalkuje Cię internetowo i próbuje zaczepiać? Pisali do Ciebie? Jak chcesz naprawić relacje z rodziną, to raczej musisz się uzbroić w cierpliwość... To wymaga czasu i chęci, ale przede wszystkim odwagi z obu stron. Niektórym z nich taki konflikt może być nawet na rękę... i nie będą chcieli szybkiego porozumienia... Notka świetna... Cenię Cię za umiejętność i odwagę mówienia też o błędach i próbach wyciągnięcia jako pierwsza ręki do zgody...

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudna notka, zdjęcia też... szkoda tylko, że tak dużo smutku w Twoich oczach, czy ja wiem - może i zagubienia oraz rozterki? Chyba zeszczuplałaś i świetnie Ci z tym, ale najważniejsze, żebyś sama dobrze czuła się we własnej "skórze"...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając Twoją notkę przypomniała mi się piosenka Rynkowskiego "Wypijmy za błędy"...

    OdpowiedzUsuń
  10. Klaudia, nie wpadaj w doła! Zakładam, że to tylko chandra, a nie prawdziwa depresja... Ciesz się drobnostkami... Mówi się, że wszel­kie nieza­dowo­lenie z te­go, cze­go nam brak, niezależnie czy chodzi o dobra materialne, czy duchowe, płynie z bra­ku wdzięczności za to, co posiadamy... Skup się na tym co, masz, co osiągnęłaś, a nie na tym, czego Ci brak. Krytykantami nie przejmuj się za bardzo... ale też nie ignoruj. Przeczytane gdzieś tam w necie i warte zastosowania: Bądź wdzięczny tym, którzy cię krytykują - dają szansę na rozwój.

    OdpowiedzUsuń
  11. świetna notka! kochamy Cię Ins!
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń