O tym jak prawie zaszłam w ciążę, czyli o mężczyznach mojego życia #3

/
18 Comments
Moje gimnazjalne bądź licealne podboje zazwyczaj kończyły się nową koleżanką, miast kolegą. Nie mogę powiedzieć, że narzekałam na brak powodzenia wśród płci przeciwnej! Miałam swoich adoratorów, ale no był to czas, w którym ewidentnie nie interesował mnie mężczyzna - absolutnie żaden.

Do tej pory zastanawiam się jak potoczyłoby się moje życie, gdybym w pierwszej klasie liceum zgodziła się na zaloty mojego dobrego kolegi z klasy - Filipa. Artysta, przystojny, grał na gitarze - prawdopodobnie dusza romantyka. Chadzaliśmy często na kawę po szkole, ale jeśli mam być szczera nigdy nie pomyślałam o nim w sposób inny niż przyjacielski. Myślałam, że ujawnienie mu mojej biseksualnej orientacji w zupełności wystarczy. Rozmowy o pośladkach kobiet mijanych na ulicy tym bardziej. Niestety okazało się, że moja asertywność po raz  kolejny przegrała i nie byłam w stanie zamknąć naszej relacji w friendzonie, tak by mój dobry kolega nie marnował czasu, a nasze dobre stosunki pozostały nienaruszone. Moja subtelność i kompletny brak wyczucia czasu znowu dał o sobie znać. Filip tuż przed sylwestrem, którego zresztą mieliśmy razem spędzić, zaprosił mnie na kawę do mojej ulubionej kawiarni. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym. Myślałam, że Filipowi mogę powiedzieć wszystko jak najdroższemu przyjacielowi i mi doradzi, dlatego wspomniałam o tym, że poznałam niesamowitą dziewczynę i że kręci mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Nie zniechęciła mnie jego smutna mina - wydawało mi się, że się po prostu wczuł i przeżywał wraz ze mną spotkanie z tamtą panną. Był przecież artystą, a ci są bardzo empatyczni. Gdy zobaczyłam, że opuszcza głowę pomyślałam, że pewnie nudzi go mówienie o uczuciach, więc postanowiłam ożywić atmosferę opowiadając mu jak spędziłam czas z tamtą panną i do czego doszło. Spodziewałam się zainteresowania w oczach i wyciągania ze mnie najbardziej pikantnych szczegółów. Zamiast tego usłyszałam, że lubi mnie bardziej niż mi się wydawało. Nie będę jednak ukrywać, że mimo tak soczystego kosza i pewnego rodzaju upokorzenia, liczyłam, że Sylwestra spędzę głównie z nim. Myślałam nawet, żeby podejść do niego i go pocałować około godziny 00:00. Niestety uprzedziła mnie jakaś dziewczyna.

Potraktowałam to jako swoisty znak, że jednak powinnam skupić się na koleżankach, które ciągle przybywały i zaniechałam poszukiwań mojego potencjalnego męża. Nie zmieniło to jednak faktu, że kilkoro z nich przewinęło się jeszcze przez moje życie w sposób mniej lub bardziej wyraźny.

Zawsze traktowałam swój wianuszek z należytym szacunkiem w przypadku kontaktów z mężczyznami i wychodziłam z założenia, że ewentualny pan musi się o mnie dość mocno postarać. Nie dotyczyło to jednak Chorwata, który uwiódł mnie tanim chorwackim winem i zaproszeniem na romantycznego grilla na plaży nieopodal Splitu. Na swoją obronę mogę jedynie dodać fakt, że moja koleżanka również uległa jego koledze i nie byłam tą jedyną, której spodobał się śródziemnomorski urok. Obaj byli bardzo przystojni i dość dobrze zbudowani, chociaż ten mój miał raczej drobną budowę. Myślę, że nie przeżywałabym tej przygody tak długo (zwłaszcza, że dopiero po kilku tygodniach przypomniałam sobie jak mój chorwacki kolega ma na imię), ale wpadłam w stan błogosławiony - a raczej tak mi się wydawało. Już następnego dnia zastosowałam wszystkie antykoncepcyjne metody jakie znalazłam na forach typu kafeteria. Mimo mojej niemałej wiedzy w tym zakresie, potencjalna ciąża doprowadziła mój mózg do poziomu zbliżonego do fretki i popularne wypłukiwanie jakim raczyła się jedna z bohaterek "Galerianek" również zajęło honorowe miejsce wśród moich działań. Korzystając z dobrodziejstw XXI wieku, napisałam do wszystkich znanych mi koleżanek, które potencjalnie mogły kiedyś móc mieć taki problem. Każda z nich poradziła mi bym udała się do lekarza i poprosiła o tabletki 72h po. No cóż - pewnie w Polsce bym tak zrobiła, ale nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie mówiącej coś podobnego za granicą, zwłaszcza, że nie wiedziałam czy w Chorwacji w ogóle istnieje taka możliwość. Kolejne dni mojej wyprawy na południe okazały się totalną porażką, bo jedyne o czym myślałam to jak to zakończę moje trywialne 20-letnie życie i zacznę zmieniać pampersy. Zalewały mnie zimne poty, gdy myślałam o moich imprezach z moimi potencjalnymi dziewczynami i ich potencjalnych minach, gdy będę wspominać, że muszę wracać do mojego potencjalnego domu, w którym czeka na mnie moja potencjalna opiekunka oraz potencjalne dziecko. Postanowiłam zagłębić się również w temat aborcji i przedyskutowałam sprawę z najbliższą mi wówczas przyjaciółką, ale nadal ciężko było wyobrazić mi sobie sytuację, w której w istocie dochodzi do ewentualnego zabiegu. Innym stresorem byli moi rodzice, którym nigdy w życiu nie wiedziałabym co powiedzieć i - mamo, jeżeli to czytasz - wybacz, no ale sama mówiłaś, że dupa pijana dupa sprzedana, a ja uczę się tylko na błędach. Po moim powrocie do Polski postanowiłam od razu zrobić test ciążowy - wyszedł negatywny, podobnie zresztą jak jakieś 30 kolejnych, które cyklicznie wykonywałam co kilka dni przez najbliższe 3 miesiące. Za każdym razem myślałam, że test jest zepsuty, bo pojawiły się u mnie poranne nudności. Moje pierwsze testy ciążowe musieli kupować mi znajomi - nie potrafiłam stanąć w aptece i poprosić o tak naprawdę najnormalniejszą w świecie rzecz, bo z mojej perspektywy każda aptekarka doskonale wiedziała jak do takiej sytuacji doszło i że było to wynikiem chorwackiego powietrza. Niestety moi znajomi szybko zrozumieli, że nie ma absolutnie żadnego sensu w kupowaniu kolejnych testów i pukali mnie w głowę, gdy tylko wspominałam o tym, że musimy jechać na Czechy zrobić aborcję. W końcu zebrałam się na odwagę i sama dokonywałam tych trudnych zakupów. Jeśli mam być szczera, trwałoby to pewnie całe 9 miesięcy, gdyby nie pewna leciwa już pani w aptece, która widząc mnie któryś z kolei raz z wypiekami na policzkach zapytała ściszonym głosem "to samo co zwykle?" i wyciągnęła spod lady baby-test.  Do dziś jestem jej za to wdzięczna, bo zapewne robiłabym te testy do skutku, czyli do momentu, aż w końcu trafiłabym na test wskazujący ciążę.












W ramach moich szafiarskich zapędów zapraszam was serdecznie na te stronę, z której mam powyższą bluzę, bo naprawdę jakościowo odróżnia się na tle większości sklepów, a mają tam naprawdę szeroki wybór ciuchów nawet dla takich chłopczyków jakimi jestem ja.
















You may also like

18 komentarzy:

  1. świetny post Insik, trzymaj się tam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobrazilam sobie Ciebie jako taka mamusie pchajaca wozek z malutkim bobaskiem haha :D
    Notka jak zwykle swietna! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Okropny sposób pisania, który naturalnie - można wyćwiczyć :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odezwał się specjalista. Jeśli Ci się nie podoba to nie wchodź.
      Post jak zwykle świetny..

      Usuń
  4. Skąd kurtka dżinsowa?
    Super notka, jestes najlepsza

    OdpowiedzUsuń
  5. Okropny sposób pisania? Bez przesady, miło i przyjemnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aborcja? Smieszna jestes. Szkoda ze Twoi rodzice Cie nie USUNELI.. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej zmarnować całe życie (ewentualnie 9 miesięcy, rzucić szkole itd. ) dla dziecka, którego się nie chce. Poza tym zarodek nie jest żywą istotą, bo życie zaczyna się od porodu a nie od zapłodnienia.

      Usuń
    2. Życie zaczyna się od zapłodnienia bo juz wtedy powstaje człowiek, wedle twojego mniemania co ma w sobie kobieta przez te 9 miesięcy? Bo mi się wydaje że dziecko, które przez kilka miesięcy czeka na wyjście na świat.

      Usuń
    3. Lepiej dokonać aborcji, niż męczyć się z dzieckiem którego się nie chce - nie kochać go, podrzucać rodzicom, obwiniać o niepowodzenia w życiu :)
      Wiem z własnego doświadczenia :)

      Usuń
  7. O nieee
    Poplulam sie
    Insik mistrz

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże.. weź sie dziewczyno ogarnij..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże... weź wypierdalaj...

      Usuń
    2. Po tym jak stawiasz 2 kropy i piszesz, uważam, że KOBIECIE- nie dziewczynie- nie będzie w takich sprawach ubliżać dpbr 14-latka. Wdż to nie dorosłość słonko.

      Usuń
  9. "Niestety moi znajomi szybko zrozumieli, że nie ma absolutnie żadnego sensu w kupowaniu kolejnych testów i pukali mnie w głowę, gdy tylko wspominałam o tym, że musimy jechać na Czechy zrobić aborcję. " padłam XD z ciekawością czytałam. Stylówy również mi się podobają, stylowo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sposób pisania łatwy i taki, który ma trafiać, a nie zanudzać. Nie bawmy się w kolejnego Michaiła Bułhakowa ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Haha! Mysle, ze w zyciu kazdej kobiety nadchodzi taki moment,ze obawia sie ciazy,ktorej 'na szczescie' nie ma. Widzę po komentarzach,ze dzieci nie dorosly do czytania notek na taki temat. :v aborcja i takie tam, glownie w myslach co by bylo gdyby, no ale coz, trzeba wszystko brac na powazke zeby miec o co spinac dupsko!:D troche empatii droga mlodziezy, o ile wiecie co to
    Pozdrawiam Insik:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny post :)
    chciałabym zaprosić do mnie i prosić o opinię... dopiero zaczynam, więc każda opinia się liczy, a tak się składa, ze na twojej bardzo mi zależy... :) zapraszam http://greeneyesxphotography.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń