Nie taki PMS straszny. Chyba.

/
5 Comments
Przedstawię wam pewną sytuację, ale aby to zrobić musicie zamknąć oczy i wyobrazić sobie (wtf, jak macie czytać to dalej z zamkniętymi oczami - nieważne...) krajobraz po wojnie. Po wojnie w mieszkaniu. Porozrzucane jedzenie, rozbite talerze, przypalony dywan, wszędzie porozrzucane śmieci - innymi słowy kataklizm. W rogu kuchni siedzi skulona, zapłakana dziewczyna, która ma potargane włosy, rozmazany makijaż, a pod nosem rzuca kur*ami. Co się stało - zapytacie. Pobił ją mąż? Zerwała z nią dziewczyna? Była mocna impreza i ma kaca? Nie. Ma Pe-e-Me-Sa, czyli najzwyklejsze w świecie napięcie przedmiesiączkowe.
Witamy w krainie kobiet, czyli w istocie na wojnie, ale hormonalnej. Witam ja, w moim świecie, świecie moich ostatnich dni, po których muszę powiedzieć, że cieszę się, że żyją wszyscy z moich znajomych, przyjaciół. Po których muszę powiedzieć, że cieszę się, że żyję ja i pani z kiosku na rogu. Dlaczego o tym piszę? Bo przeżywam jeden z gorszych pmsów mojego życia. Jak wygląda 24-letnia kobieta, która płacze nad jogurtem Activia? Śmiesznie. A jak wygląda 24-letnia kobieta, która płacze nad jogurtem Activia, bo smak śliwki nie okazał się nawet w małym stopniu zbliżony do truskawki, o której marzyła? To już nawet nie jest śmieszne. Po chwili smutku i rozgoryczenia przychodzi faza zdenerwowania. Nie byle jakiego - co to to nie. Absolutnie miałam powód do tego by wywołać trzecią wojnę światową w moim domu, bo przecież wzięcie (bez pytania!!!!) mojej popielniczki do zmywarki, celem wymycia jej, jest niedopuszczalne, karygodne i w z tego co wiem, takie zachowania w średniowieczu były karane zamknięciem w dybach. W przypadku bardziej surowych sędziów, obiekt, który porywał popielniczkę, lądował na stosie. Wracając jednak do 21-ego wieku - otóż to. Czas tolerancji, równości, miłości, wolności i 45-sekundowych reklam na Polsacie. W tym właśnie momencie świata (jak dumnie to brzmi) wojna wywołana brakiem popielniczki wydawać się może czymś przesadnym. Nie jednak dla kobiety w czasie PMS-u. Dla mnie moja reakcja była w pełni uzasadniona i nikt nie ma prawa zarzucać mi błędu w tej konkretnej sytuacji. Nasuwa mi się tu hasło, które jest tak popularne: "rób co czujesz" i no cóż - robię co czuję, a to, że w ciągu 15 minut przechodzi przeze mnie jakieś kilkanaście tysięcy uczuć nie ma najmniejszego znaczenia. TO CHYBA DOBRZE, ŻE POTRAFIĘ JE WSZYSTKIE UZEWNĘTRZNIĆ. ZWŁASZCZA W TAK KRÓTKIM CZASIE. W MOJEJ OPINII ZASŁUGUJE NA MEDAL NAJBARDZIEJ UZEWNĘTRZNIONEJ OSOBY NA ŚWIECIE I WSZYSCY POWINNI MI BIĆ BRAWO. Zwłaszcza, że po płaczu i ogromnej złości przychodzi czas na bycie najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam już swoją popielniczkę, siadam na kanapie, przychodzi mój piękny kotek i układając się na moich nogach, mruczy. Miałam nawet wrażenie, że wymrukuje moją ulubioną piosenkę, ale nie dam sobie za to ręki uciąć. W pełni zrelaksowana dochodzę do wniosku, że niestety kończą mi się papierosy i wypadałoby wybrać się do sklepu. Mam ich co prawda jeszcze jakieś 10 sztuk, ale nauczona moją impulsywnością, postanawiam udać się do sklepu wcześniej, by uniknąć ewentualnej detonacji bomby w moim pokoju. Niestety nie wiem na pewno jakbym zareagowała na myśl, co by było gdyby w paczce został jeden papieros, stąd też ujawniła się moja zapobiegliwość i dar przewidywania. No cóż, kobieta przed okresem ma jednak resztki logicznego myślenia. Na moje nieszczęście po założeniu płaszczyka pojawił się kolejny problem: iść czy jechać samochodem. Zimno, wieje - jeszcze się przeziębię jak pójdę na nogach, ale z drugiej strony spacer (nawet krótki) jest zdrowy, poza tym warto się czasem przewietrzyć. Podczas podejmowania tej decyzji wypaliłam 4 papierosy, cała się spociłam, bo doszłam do wniosku, że przecież nie ma sensu ściągać płaszczyka tylko po to by zdecydować między jednym, a drugim. Każdy głupi to potrafi, a jeżeli nie - to może zawsze zaryzykować. Ja jednak w okresie przedmenstruacyjnym jestem nad wyraz zapobiegawcza i protekcyjna. Staram się unikać ryzykownych sytuacji, które mogą skutkować gniewem lub płaczem. Po co sobie psuć humor? Dlatego też jak najmniej ryzyka! W końcu udało mi się wybrać - padło na auto, bo między trzecim a czwartym papierosem, bardzo zachciało mi się ciasteczek milki, miodowej arizony, czarnego frugo, mlecznej kanapki monte oraz bułki pszennej z ziarnami, a wiadomo, że takie zakupy to już pewien ciężar, a nie będę dźwigać przecież takiej ilości rzeczy, zwłaszcza, że jako zapobiegliwa kobieta przed okresem, zdaję sobie sprawę, że w sklepie poza wcześniej wymienionymi produktami, jest całkiem spora szansa, że zachce mi się czegoś jeszcze. Na przykład puszki kukurydzy....tak, kupiłam puszkę kukurydzy, która stoi w spiżarni do teraz, bo ostatecznie okazało się, że aż tak bardzo jej nie chciałam. W sklepie obyło się bez niespodzianek - tak mogłabym powiedzieć trzeźwym okiem, bo przecie wyruszenie do sklepu w okolicach godziny 15, 16 zawsze wiąże się kolejkami. Ja jednak będąc kobietą specjalnej troski, w bardzo specjalnym czasie, nie wpadłam na to, więc moja frustracja i oczekiwanie na to, aż łaskawie pani mnie obsłuży, była zdecydowanie za duża. Na tyle duża, że postanowiłam iść do innej kasy, która jak na złość, okazała się być tą gorszą, bo - ale niespodzianka - skończyła się taśma drukująca paragony. W końcu udało mi się dokonać transakcji i szczęśliwa poszłam dumnym krokiem do swojego samochodu, by w nim usiąść i się rozpłakać niczym małe dziecko. 

Tak właśnie wyglądają moje ostatnie dni, dlatego też przepraszam was wszystkich, wy którzy jesteście obok, i wy, którzy jesteście dalej - wybaczcie mi to i zabrońcie mi kiedykolwiek zachodzić w ciążę, bo nie jestem sobie w stanie wyobrazić nonsensu mojego istnienia w stanie błogosławionym. Jednak mimo moich wielkich huśtawek nastroju, udało mi się zrobić coś całkiem produktywnego, bo poszłam z Paulą na spacer i porobiłam coś, co jak wielu z was pewnie wie - lubię robić. Tak, zrobiłam jej zdjęcia i pozwoliła mi kilka z nich tu wstawić. #toniejestblogszafiarski #lubiefotkiwiecjerobie #wiecbedejetupokazywac #naramamo














W sumie chyba wrócę powoli do robienia zdjęć i powiem wam w tajemnicy, że przedyskutowałam te kwestię już z Cicikiem i zgodził się mi zapozować do paru ujęć.

Dziś pojawiły się też plotki, że możliwe, że Rih i Kanye będą mieli tour po Europie i jest szansa na koncert we Wrocławiu. JARAM SIĘ JAK POCHODNIA. 


Chcę was też zaprosić do obserwowania mojego instagrama, bo przyznam niechętnie, że....uzależniłam się od niego i nie mogę bez niego istnieć. Być może jest to wynikiem pms-a, ale nawet śmieci wydają mi się interesującym materiałem na zdjęcie....
http://instagram.com/ininswetrust


Ostatnio rozmawialiśmy o pokazywaniu ubrań na tym blogu, oczywiście bardzo sporadycznym, bo jednak ja się do tego nie nadaję i zdecydowanie bardziej wolę stać po tej drugiej stronie aparatu, to za waszą radą napisałam do Sheinside. Poprosili mnie bym pokazała wam co może mi się stamtąd podobać. No cóż - wiecie, że ja mam dość bejsikowy gust i nie jest mi w z tym źle. 
Pamiętam jak spędzałam godziny, żeby znaleźć coś dla siebie, bo mnogość kolorów czy wzorów nie pasuje mojej kreacji, ale na szczęście jest z tym coraz lepiej. Myślę, że w takich ubraniach nadal mogłabym nosić miano super-dyke, albo przynajmniej prawilnej dresiary :)

Linki tutaj:


PS będzie mi miło jak sobie powchodzicie w te linki, a jeszcze milej jak uznacie, że mam całkiem fajny gust.












You may also like

5 komentarzy:

  1. Rewelacja! Mogę czytać, czytać, czytać, bez końca. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez niedlugo okres, niestety, lacze sie w bolu.
    Odkrylam Cie calkiem niedawno wiesz i musze powiedziec,ze bardzo polubilam Twoje poczucie humoru- nawet gdy jestes smutna, serio, bardzo bardzo lubie i podziwiam.
    A co do bloga, rob to dalej i wiecej, bo robisz to dobrze, jestem pewna,ze z czasem Twoich czytelnikot tutaj, bedzie wiele wiecej.
    Mam tylko jedna uwage co do zdjec, super ujecia, ostrosc, kolory.. wszystko ladnie,pieknie.. ale Klaudia (imienniczko moja!) ZA MALO!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ins! Cudowny blog, cudowna notka. Kocham Cię 💓

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne zdjęcia Pauli :)
    + jaram się razem z Tobą tourem Rihanna&Kanye!

    OdpowiedzUsuń