back from hell

/
10 Comments
Nie wiem czy ktokolwiek z was oglądał kiedykolwiek serial "Criminal Minds". Nie zamierzam jednak o nim pisać i poświęcać tej notki na niego, ale by ładnie i dobrze rozpocząć chciałabym do niego nawiązać. W serialu tym na początku każdego odcinka czytany przez jednego z aktorów jest cytat, który w pewien sposób wiąże się z treścią poszczególnego odcinka. W jednym z ostatnich padły słowa: “It doesn’t take a lot of strength to hang on. It takes a lot of strength to let go" . 
Słowa te bardzo długo dzwoniły mi w uszach i analizowałam je na sto tysięcy sposobów. W końcu nastał dzień, w którym nie potrzebowałam ich już dłużej analizować - sens sam do mnie trafił i ustawił mnie dokładnie w tym miejscu, w którym powinnam teraz być, ale do rzeczy.

Muszę bez bicia przyznać, że przez ostatni czas moje życie to była jedna wielka ucieczka. Spowodowane to było lękami i strachami, które być może dalej są gdzieś w mojej głowie, ale nauczyłam się je ignorować. Nie boję się już powiedzieć co myślę, nie boję się zostać obrażona, wyśmiana czy zignorowana. Doszłam do momentu, w którym moja samoświadomość osiągnęła status niemalże doskonały, bo mimo swoich wad, które mam (walczę z nimi!), nie zamierzam robić czegokolwiek pod kogoś, ani tym bardziej dla kogoś. Wreszcie nastał czas, w którym to JA jestem dla siebie najważniejsza i nie zamierzam tego nigdy więcej odrzucać, nawet dla wyższych celów. Być może moje życie nie jest usłane różami - natrafiałam w nim wielokrotnie na osoby niegodne i niewdzięczne, które wyciskały ze mnie ostatnie soki dobroci. Przyznaje, że pierwszym moim odruchem była za każdym razem ogromna złość, poczucie odrzucenia, zawód, żal i gorycz. Tkwiłam z takimi emocjami w jednym miejscu i nie mogłam ruszyć naprzód. Pewnego dnia jednak okazało się, że to nie była wina tych ludzi, tylko moja i tylko moja. To ja na to wszystko pozwoliłam, to ja moimi bajkowymi przekonaniami dopuściłam do takiego obrotu sprawy nie raz i nie dwa. Za każdym razem przeżywałam ogromne cierpienia, bo zapomniałam o tym, że czasami po prostu nie warto. Nie warto się męczyć, katować, przejmować. Czasem trzeba po prostu odpuścić - i to na każdym polu. Odpuścić sobie i przestać winić siebie i innych. Trzeba zaakceptować siebie takim jakim się jest, dążyć do pewnego rodzaju doskonałości, ale nie takiej jaką by inni widzieli w Tobie. W końcu to dla siebie samych powinniśmy być doskonali, nie dla drugiej czy trzeciej osoby.

Jak wielu z was pewnie wie, w moim życiu w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy nastąpiły diametralne zmiany. Pomyślałam na początku, że chciałabym do tego wszystkiego wrócić, bo nowa rzeczywistość jest dla mnie totalnie nieznana i boję się jej bardzo mocno. Każdego dnia budziłam się ze strachem, że moja przeszłość, którą tak kochałam, oddala się coraz bardziej. Następnym etapem, który mi się przytrafił była ogromna mobilizacja i chęć zmian - tutaj należy szerzej poruszyć ten wątek, bo część z tych zmian była konieczna i potrzebna, druga natomiast była wynikiem tchórzostwa i cierpienia. Postanowiłam, że krótko mówiąc się naprawię, zmienię, że każdy element mojego życia ulegnie diametralnej zmianie. Słowo 'naprawa', zawierało w sobie nie tylko walczenie z wadami i lękami, ale także ucieczkę przed tym kim jestem i tym co znam. Uznałam, że najlepszą drogą będzie totalna izolacja, medytacja i odpoczynek. Okazało się bardzo szybko, że zamknięcie w czterech ścianach nie jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Dlatego właśnie postanowiłam wrócić - do tego co znam, do tego kim jestem, byłam, bo prawda jest taka, że nie mam się czego wstydzić. Mam sobą wiele do zaoferowania przede wszystkim sobie, ale skończyłam z oczekiwaniem czegokolwiek od innych, zaczęłam oczekiwać od siebie. Wtedy za ewentualne niepowodzenie winić będę mogła tylko siebie i swoje lenistwo. Etap ten skończył się w momencie, gdy oddzieliłam grubą kreską to od czego faktycznie powinnam uciec, od rzeczy które zasługują na danie im drugiej szansy, bo w pewnym sensie kreują mnie.i najzwyczajniej w świecie dawały mi szczęście i spełnienie. I tu odpowiedź na pytanie "Klaudia, znowu masz bloga?". Tak, znowu mam bloga i już będę go mieć, bo wiem, że droga którą przechodzę jest drogą, z którą większość ludzi musi się w pewnym momencie życia zmierzyć. Mam bloga i będę go mieć, bo wiem, że moje największe hobby jakim są seriale i koty, zasługują na swoje miejsce w internecie. Mam bloga i będę mieć, ponieważ wiem, że mam w sobie niedoceniony potencjał i siłę, by pokazać ofiarom losu, że po burzy zawsze wychodzi słońce, a burza czasem jest tylko po to, żeby zmyć błoto z naszego powywracanego ciała.


I tak właśnie mogę śmiało powiedzieć WRÓCIŁAM. Nie do internetu, nie do pisania bloga. Wróciłam do bycia sobą, czyli do czegoś co zawsze najlepiej mi wychodziło. Dziękuję za to, że trzymaliście kciuki i wspieraliście mnie myślami. Udało się, dlatego pokaże wam teraz, że uda się i wam. Wszystko czego tylko będziecie chcieć. Nie chce, by ktokolwiek był ze mnie dumny, nie interesuje mnie to absolutnie, obecnie wystarczy mi tylko to, że ja jestem dumna z siebie. Bo o to chodzi w życiu - ja muszę być z siebie dumna, a każdy pozytywny, prześmiewczy lub negatywny  komentarz na to wszystko mnie najnormalniej w świecie nie interesuje.









You may also like

10 komentarzy:

  1. Klaudia :) cieszę się ze mogę Cię czytać jestes naprawdę wspaniala i wartosciowa osoba i pisze to z ręką na sercu. Bardzo się cieszę ze u Ciebie coraz lepiej i ze wszystko zaczyna się układać i wierze ze ludzie którzy maja problemy kiedy to przeczytają pomyślą sobie ze z wszystkiego można wyjść z uniesiona głową i będą dążyć do lepszego jutra. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tęsknię za Tobą. Byłaś dla mnie jak taka dużo starsza siostra. Nadal nią jestes, ale to nie to co kiedyś. Dlaczego nie moze byc tak jak dawniej, dlaczego nie mozemy cofnąć czasu i zamiast popełniać bledy teraz byśmy wybierali dobre drogi. Dlaczego. Kurwa, Klaudia, przepraszam za ten kom. Pozdrawiam cie, Dusiuniu, słoneczko nasze. Pisałam przy nucie The xx Angels(bodhi remix) ktory powoduje ze swiat na chwile się zatrzymuje, a przed oczami widzisz tylko to co zechcesz. Polecam

    OdpowiedzUsuń
  3. Klaudia dziękuje za w sumie nieświadomą pomoc. Przeczytałam to w krytycznym momencie życia a to dało mi kopa w dupe. Jeszcze raz dziekuje i powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się cieszę, że zaczęłaś czuć się dobrze z tym, jaka jesteś i kim jesteś, bo Cię uwielbiam, mimo, że tak naprawdę Cię nie znam. Marzę, żeby Cię kiedyś poznać. Może kiedyś.:) Trzymaj się Klauduś. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Klaudio,najukochańsza moja:) ja od dziś też poniekąd zaczęłam zmieniać swoje życie,zakończyłam pewne znajomości,które miały na mnie negatywny wpływ. Bałam się bardzo tych zmian ale teraz wiem, że dobrze zrobiłam,a ten wpis mnie w tym jeszcze upewnił. Dlatego też wypadałoby podziękować,bo chociaż nie miałaś świadomości a jednak mi pomogłaś. Jednocześnie chciałam też pogratulować Ci z całego serca. Jesteś bardzo dzielna i między innymi za to Cię podziwiam. Trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak trzymać! Czekaliśmy na Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAAAAAAMY :**

    OdpowiedzUsuń